ROZDZIAŁ XL POSZUKIWANIA W PIKARDJI W Paryżu nie było zupełnie spokojnie; dawał się uczuwać brak żywności — a stosownie do tego, który z generałów księcia Conti pragnął wybić się na wierzch, stwarzał małe zaburzenie, następnie uśmierzał je, co mu dawało czasową wyższość nad kolegami. W jednej z takich zamieszek, pan de Beaufort rozkazał zrabować dom i bibljotekę Mazariniego, aby, jak się wyraził, dać choć jaki taki ogryzek biednemu ludowi. Po tym wypadku, jaki miał miejsce wieczorem tego samego dnia, w Którym paryżanie zostali pobici w Charenton, Athos i Aramis opuścili stolicę. Nasi szlachcice obrali drogi ustronne, nasamprzód aby nie wpaść w ręce Mazaryńczyków, rozsianych w prowincji Ile de France, a następnie, aby uniknąć frondystów, zajmujących Normandję, którzy nie omieszkaliby ująć ich i zaprowadzić do pana de Longueville, ażeby sam sprawdził czy są przyjaciółmi czy wrogami. Tracili jednak nadzieję trafienia na ślad przyjaciół. Zwiedzili już kilka oberży, wypytali kilku oberżystów a nic nie rozjaśniło niepewności, nic nie wskazywało, że byli, tu przed nimi; dopiero w Muntreuil, siedząc przy stole, Athos uczuł pod delikatnemi palcami coś wyżłobionego. Podniósł obrus, i przeczytał wyrżnięte na drzewie ostrzem noża, następujące hieroglify: PORT... — D‘ART... — Z LUTY. — Wybornie — rzekł Athos, pokazując napis Aramisowi — mieliśmy zamiar zanocować tutaj, lecz teraz już to niepotrzebne. Jedźmy dalej... Dosiedli co żywo koni i pojechali do Abbeville. Tu znów ich wielka niepewność ogarnęła, z powodu znacznej ilości hoteli i domów zajezdnych. Niepodobieństwem było wszystkie zwiedzić, a trudno znów odgadnąć, w którym z nich zatrzymali się poszukiwani przyjaciele. — Wierz mi, hrabio — rzekł Aramis — dajmy pokój poszukiwaniom w Abbeville, bo nic nie znajdziemy. My wahamy się od której oberży zacząć, nasi przyjaciele tak samo nie byli pewni, do której zajechać. Gdyby o Porthosa chodziło jedynie, ten ulokowałby się w hotelu najwspanialszym, a udając się doń, z pewnością natrafilibyśmy na ślad jego pobytu... Lecz d‘Artagnan nie podlega podobnym słabostkom; choćby Porthos używał wszelkich możliwych sposobów dla dowiedzenia, że umiera z głodu, d‘Artagnan pojechałby dalej, niewzruszony, jak przeznaczenie, i zdaje mi się, że gdzieindziej trzeba go szukać. Nie zatrzymując się tedy, pojechali dalej, lecz nic nie spostrzegli, niczego się nie dowiedzieli. Trudne zadanie przedsięwzięli Athos i Aramis, a nadewszystko nużące okrutnie i gdyby nie potrójna sprężyna poruszająca, to jest: honor, przyjaźń i wdzięczność, wyryte w głębi duszy, nasi podróżni stokroć razy już wyrzekliby się odgrzebywania śladów na piasku, wypytywania przechodniów, odgadywania znaków przeróżnych i śledzenia wyrazu twarzy nieznajomych. Jechali tak aż do Perony. Athos tracił nadzieję i desperował. Szlachetny i wzniosły charakter hrabiego obwiniał siebie i Aramisa o brak inteligencji i przebiegłości. Zapewne źle szukali, myślał, zapewnie nie umieli dość zręcznie wypytywać, za mało starań i wytrwałości okazali w badaniu okolicy. Mieli zamiar powrócić tą samą drogą i zacząć na nowo, gdy, przejeżdżając przedmieście do bram miasta prowadzące, Athos rzucił okiem na ścianę domu narożnego przy ulicy, idącej ponad wybrzeżem, i spostrzegł narysowanych czarnym kamieniem, z całą prostotą dziecięcą, próbującą sił swoich na tem polu. spostrzegł, mówimy, narysowanych dwóch jeźdźców, galopujących zawzięcie: jeden z nich trzymał w ręku ogromny papier, na którym wypisane były po hiszpańsku następujące słowa: „Gonią za nami“... — Otóż to, jak dzień jasne — zawołał Athos. — Pomimo pogoni, d‘Artagnan zatrzymał się tutaj przez chwilę; dowodzi to, że pogoń nie była zbyt bliską, a może nawet zdołali się wymknąć. Aramis potrząsnął głową: — Gdyby był umknął, jużby się z nami połączył, a przynajmniej dał znać o sobie. — Masz rację, Aramisie; jedźmy dalej. Trudno wypowiedzieć niepokój i niecierpliwość dwóch przyjaciół. Czułe i przywiązane serce Athosa drżało z obawy, nerwowy zaś Aramis niecierpliwił się i przeklinał. To też lecieli z wiatrem w zawody przez jakie cztery godziny, zupełnie jak jeźdźcy, narysowani na murze. Aż oto nagle w wąskim przesmyku, pomiędzy drzewami, ujrzeli przed sobą drogę, zawaloną ogromnym kamieniem. Widać było pod drzewami z boku miejsce, skąd go po ruszono, ślad wyryty dowodził, że sam się nie potoczył, a wielkość i ciężar wskazywały, że chyba ramię jakiegoś olbrzyma ruszyło go z miejsca, gdzie może od stworzenia świata leżał spokojnie. Aramis przystanął. — O!... — rzekł przyglądając się kamieniowi — musiał tu być Ajax, Télamon lub Porthos. Zsiądźmy z koni, hrabio, i obejrzyjmy tę skałę. Tak też uczynili. Oczywiście kamień położono, ażeby drogę zagrodzić. Leżał trochę na boku, dwaj przyjaciele obeszli go i obejrzeli ze wszystkich stron, nie mogąc znaleźć nic nadzwyczajnego. Przywołali zatem Blaissois i Grimauda i we czterech zaledwie go przewrócili. Na spodzie kamienia wypisane było: „Ośmiu konnych ściga nas. Jeżeli zdołamy dojechać do Compiégne, staniemy pod „Panem w koronie“, gospodarz jest naszym przyjacielem“. — Chwała Bogu, mamy przynajmniej jakąś wiadomość — rzekł Athos — cokolwiek ich spotkało, będziemy wiedzieli, czego się trzymać. Prędzej zatem, pod „Pana w koronie“. Po upływie sześciu godzin, Athos i Aramis wjeżdżali do Compiégne i pytali o „Pana w koronie“. Wskazano im szyld, na którym namalowany był bożek „Pan“ w świetnej koronie na głowie. Dwaj przyjaciele zsiedli z koni, nie zważając na malowidło szyldu, które w innym czasie Aramis byłby krytykował i wyśmiewał z pewnością. Przyjął ich zacny oberżysta, łysy i brzuchaty jak chiński mandaryn. Zapytali go, czy nie przyjmował czasem u siebie dwóch szlachciców, ściganych przez oddział lekkiej konnicy. Gospodarz nic nie odpowiedział, tylko poszedł i wyjął ze skrzyni połowę długiej szpady. — Czy znacie to, panowie?... — zapytał. Athos raz tylko spojrzał na ostrze. — To jest szpada d‘Artagnana — powiedział. — Czy tego wielkiego, czy małego?... — zapytał znów gospodarz. — Małego — odrzekł Athos. — Widzę, że jesteście przyjaciółmi tych panów. — Co się z nimi stało? — Wpadli na moje podwórze na koniach, zmęczonych już zupełnie, i zanim zdążyli zamknąć bramę, ośmiu kawalerzystów, goniących za nimi, wpadło także na dziedziniec. — Ośmiu tylko!... — rzekł Aramis. — Dziwi mnie, że takie zuchy jak Porthos i d‘Artagnan pozwolili ująć się ośmiu ludziom. — Z pewnością, proszę pana, tych ośmiu nie dałoby im rady, gdyby nie przywołali dwudziestu żołnierzy z pułku Królewsko-Włoskiego, stojącego garnizonem w mieście, tak, że dwaj przyjaciele panów musieli ulec przeważającej liczbie. — Za cóż ich aresztowano — rzekł Athos — czy nie wiecie czasem? — Nie wiem, proszę łaski pana, uprowadzono ich natychmiast, nie mieli czasu nic powiedzieć, jak już wyjechali, ja, pomagając wynosić dwa trupy i sześciu rannych, znalazłem ten ułamek szpady na miejscu walki. — A oni — zapytał Aramis — czy cało wyszli? — Tak mi się zdaje, proszę pana. — Mamy chociaż tę pociechę — rzekł Aramis. — W którą stronę ich poprowadzono?... — zapytał Athos. — W stronę Luwru. Przyjaciele odesłali Blaisois i Grimauda z końmi do Paryża i udali się śpiesznie do Luwru. W Luwrze nie było zajazdu tylko szynk, w którym sprzedawano napój, sławny jeszcze dzisiaj, a wyrabiany już w owej epoce. — Zatrzymajmy się tu — rzekł Athos — d‘Artagnan nie ominąłby sposobności, nie mówię skosztowania napoju, lecz pozostawienia nam jakiejkolwiek wskazówki. Weszli i zażądali przy bufecie dwóch szklanek napoju, jak to zapewne wprzód byli uczynili d‘Artagnan z Porthosem. Bufet, przy którym goście pili, nakryty był blachą miedzianą. Na tej blasze wyryte było grubą szpilką: Reuil, D. — Oni napewno są w Reuil — rzekł Aramis, który pierwszy spostrzegł napis. — Jedźmy zatem do Reuil — rzekł Athos. Dosiedli świeżych koni i pojechali do Reuil. Athos, nie domyślając się wcale, obrał najlepszą drogę. Deputowani parlamentu przybyli właśnie do Reuil na owe sławne konferencje, jakie trwały przez trzy tygodnie i sprowadziły ten pokój sromotny, wskutek którego aresztowano księcia pana. Reuil zalane było ze strony Paryżan prawnikami, radcami i sądownikami różnego rodzaju; ze strony zaś dworu królewskiego gościła tam szlachta, oficerowie i straże przyboczne. Łatwo zatem było w tym świetnym tłumie przejść niepostrzeżenie W dodatku, z powodu konferencji, ogłoszono czasowe zawieszenie broni; zatrzymywać więc dwóch szlachciców podróżujących, choćby nawet frondystów pierwszej wody, byłoby pogwałceniem praw ludzkości. Athos był za tem, aby iść wprost do głównego ministra. — Przyjacielu — sprzeciwił się Aramis — bardzo pięknie dowodzisz, strzeż się jednak; pótyśmy bezpieczni, póki działamy w ukryciu. Jeżeli damy się poznać tym lub owym sposobem, pójdziemy dotrzymywać towarzystwa naszym przyjaciołom w jakiem podziemnem więzieniu, skąd nas i sam djabei nie wyciągnie. Starajmy się odnaleźć ich sprytem, przebiegłością, ale tylko sami, nie zwierzając się nikomu. Oni pochwyceni zostali w Compiégne i przyprowadzeni do Reuil, jak o tem upewniliśmy się w Luwrze; tu, w Reuil, indagował ich sam kardynał, po, czem albo uwięził na miejscu, albo odesłał do Saint-Germain. Do Bastylji ich nie wsadził, pewny tego jestem Bastylja należy do frondystów, a syn Broussela jest w niej komendantem. Nie uśmiercił ich także, ponieważ śmierć d‘Artagnana głośnąby była, onby się nie poddał bez oporu. Co do Porthosa, ten według mnie jest nieśmiertelny jak sam Bóg, chociaż daleko mniej cierpliwy. Nie traćmy nadziei, siedźmy w Remi, gdyż mam przekonanie, że oni tu się znajdują. Lecz co ci jest, hrabio? zbladłeś straszliwie! — Nic, nic — rzekł Athos drżącym głosem — tylko przyszło mi na myśl, że kardynał Richelieu kazał zrobić w Reuil jakąś okropną skrytkę podziemną!... — O! bądź spokojny — rzekł Aramis — Richelieu był szlachcicem, równym nam urodzeniem, a wyższym stanowiskiem. Mógł zatem, jak król, dotknąć głowy największego z nas, a dotykając zachwiać tę głowę na karku. Lecz Mazarini jest przybłędą, dorobkiewiczem, może nas co najwyżej wziąć za kołnierz, jak łucznik na służbie. Uspokój się zatem, kochany przyjacielu, trwam przy swojem i mówię raz jeszcze, że d‘Artagnan i Porthos żyją, zdrowi i weseli. — Daj, Boże!... — rzekł Athos — trzeba jednak koniecznie otrzymać od koadjutora pozwolenie należenia do konferencji, bo w takim razie dostaniemy się do samego zamku Reuil. — Razem z tymi obrzydliwymi sądownikami! Czyż możesz to przypuścić, kochany hrabio? czyż sądzisz, iż tam radzić będą o wolności lub uwięzieniu d‘Artagnana i Porthosa? O nie, mojem zdaniem, trzeba szukać innego sposobu. — A więc powracam do mojej myśli — zaczął Athos — nie znam lepszego sposobu nad działanie szczere i otwarte. Nie pójdę do Mazariniego, a wprost do królowej i tak jej powiem: Pani! powróć nam dwóch wiernych i oddanych ci ludzi, a naszych przyjaciół! Aramis potrząsnął głową. — Ostatni to środek, którego wino ci użyć, Athosie; i wierz mi, użyj go tylko w ostateczności, a zawsze na to będzie dość czasu. Teraz zaś prowadźmy dalej poszukiwania. Tak też uczynili; tyle się nasłuchali, tak przeróżnemi fortelami ciągnęli za język kogo mogli, że nareszcie trafili na pewnego żołnierza z kawalerji, który im wyznał, iż należał do eskorty, jaka odprowadziła d‘Artagnana i Porthosa z Compiégne do Reuil. Athos powracał wciąż do projektu udania się prosto do królowej. — Kochany przyjacielu, ponieważ upierasz się przy tem szaleństwie, uprzedź mnie proszę, choć o jeden dzień wcześniej — rzekł Aramis. — Dlaczegóż to? — Skorzystam ze sposobności i wyjadę złożyć wizytę w Paryżu. — Komu? — Albo ja wiem? Może pani de Longueville. Ma ona tam wielką władzę i nie odmówi swej pomocy. Donieś mi tylko przez kogo, czy jesteś uwięziony, a wtedy postaram się uczynić, co tylko będę mógł... — Dlaczego razem ze mną nie chcesz być uwięziony? — Nie chcę, nie, dziękuję... — Gdy złączeni bodziemy we czterech, sądzę, że nawet w więzieniu nic nie ryzykujemy. Po upływie dwudziestu czterech godzin będziemy wolni. — Mój drogi, odkąd zabiłem Chatillona, bożyszcze pań z przedmieścia Saint-Germain, za wiele blasku otacza moją osobę, abym się nie bał więzienia podwójnie. Przy tej okazji, królowa gotowaby była usłuchać rady Mazariniego, a on poradziłby z pewnością, aby mnie pod sąd oddać. — Więc myślisz, Aramisie, że ona tak bardzo kocha tego Włocha? — Przecież kochała Anglika. — E! mój drogi, i ona jest kobietą! — O nie, mylisz się, Athosie, ona jest królową! — Kochany przyjacielu, poświęcam się i idę prosić o posłuchanie u Anny Austrjackiej. — Bądź zdrów, Athosie, zajmę się zebraniem oddziału zbrojnego. — Co myślisz robić? — Powrócić i oblegać Reuil. — Gdzież się spotkamy? — U stóp szubienicy dla kardynała. Dwaj przyjaciele rozstali się; Aramis powracał do Paryża, Athos poszedł starać się o audjencję u królowej.
347 views, 5 likes, 3 loves, 4 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Klub Wolontariusza FR - przy Fundacji Ukryte Skrzydła: Dwadzieścia lat a może mniej
Tekst piosenki: Dwadzieścia lat a może mniej Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Nie miałem prawie nic A chciałem jej darować świat I czarno białe dni Rozłożyć na palecie barw Mówiłem, jeśli chcesz Zabiorę cię daleko stąd Ze sobą tylko weź Gorące serce, dwoje rąk Dwadzieścia lat, a może mniej Wirował w oczach słońca pył Dwadzieścia lat, a może mniej Świat brałem taki, jakim był Dwadzieścia lat, a może mniej Uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej Nie miałem prawie nic Nie miałem prawie nic A chciałem jej darować świat Rozmienić każdą myśl Na cienie nocy, światła dnia Ściemniała listów biel Kto inny zabrał ją gdzieś stąd To było dawno wiem I wiem już nawet, gdzie tkwił błąd Dwadzieścia lat, a może mniej Wirował w oczach słońca pył Dwadzieścia lat, a może mniej Świat brałem taki, jakim był Dwadzieścia lat, a może mniej Uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej Nie miałem prawie nic A a a a a a a a A a a a a a a a A a a a a a a a A a a a a a a a Dwadzieścia lat, a może mniej Uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej Nie miałem prawie nic A a a a a a a a A a a a a a a a A a a a a a a a A a a a a a a I had almost nothingAnd I wanted the world to donateAnd black and white daysSpread the color paletteI said, if you want toI'll take you far awayWith each only takeWarm heart, two handsTwenty years, maybe lessSwirling dust in the eyes of the sunTwenty years, maybe lessWorld took this as he wasTwenty years, maybe lessI learned to just liveTwenty years, maybe lessI had almost nothingI had almost nothingAnd I wanted the world to donateChange for every thoughtThe shadows of the night, the light of dayDarkened white lettersWho else took her out of hereIt was a long time II no longer even know where was wrongTwenty years, maybe lessSwirling dust in the eyes of the sunTwenty years, maybe lessWorld took this as he wasTwenty years, maybe lessI learned to just liveTwenty years, maybe lessI had almost nothingA aaaaaaaA aaaaaaaA aaaaaaaA aaaaaaaTwenty years, maybe lessI learned to just liveTwenty years, maybe lessI had almost nothingA aaaaaaaA aaaaaaaA aaaaaaaA aaaaaa Pobierz PDF Kup podkład MP3 Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Jedna z najpopularniejszych piosenek wykonywanych przez Jacka Lecha. Tekst utworu napisał Piotr Figiel znany ze współpracy z Anną Jantar, Ewą Bem i Urszulą Sipińską. Słowa: Janusz Kondratowicz Muzyka: Piotr Figiel Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Jacek Lech (10) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 0 komentarzy Brak komentarzy
Find the key and tempo for Dwadzieścia Lat, a Może Mniej By Jacek Lech. Also discover the danceability, energy, liveness, instrumentalness, happiness and more musical analysis points on Musicstax.
Muszkieterowie - już nie ci sami a F a E Dojrzałości pożółkli goryczą a F a E Zaczęli liczyć się z realiami a F a E Choć realia się z nimi nie liczą a F a E (F E) Słaby tron, książęta żadni, kwaśne wina a G F E Cech żebraków i proboszczy trzęsie miastem a G F G Nagrabionym srebrem karmi się Kardynał C F C d Dawna służba - na polityków wyrasta C F C E (F E) D'Artagnan jest muszkieterów oficerem a G F E (Sam purpurat raczy dawać mu rozkazy) a G F G W przedpokojach władzy czeka na karierę C F C d Szpadą oskrobując but z zapachu władzy C F C E Brat Aramis - stal w biskupiej skrył sukience a F a E Maścią intryg pielęgnuje gładkość dłoni a F a G Kiedy trzeba - zdradzi i umyje ręce C F C G Kiedy trzeba - Pismem Świętym się zasłoni F E a E (F E) Muszkieterowie - już nie ci sami a F a E Dojrzałości pożółkli goryczą a F a E Zaczęli liczyć się z realiami a F a E Choć realia się z nimi nie liczą a F a E (F E) Portos w hołdów i tytułów tłuszcz obrasta a G F E Szpada służy mu za rożen na zające a G F G Można lepić i urabiać go, jak ciasto C F C d Byle olśnić jakimkolwiek celu słońcem C F C E (F E) Prawy Atos przestał wreszcie pić na umór a G F E Czci i chroni szpady etos dumny Atos a G F G Choć wątroba nie ta - wciąż ta sama duma C F C d (Jego syn zapłaci kiedyś życiem za to) C F C E Przyjaciele okłamują się w ukłonach a F a E Nie ufają sobie dawno już za grosz a F a G Nowych czasów bólem dali się przekonać C F C G Że się zdradą, a nie szpadą kreśli los F E a E (F E) Każdy za siebie, kosztem każdego a F a E Na prywatną miarę grób mości a F a E "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" a F a E Stara baśń niewinnej młodości a F a E (F E) Jeszcze stać ich, by Historii się przypomnieć a G F E Skoczyć w siodło i wykrzesać iskry z ostrza a G F G Znów uwierzyć w zew - Muszkieterowie! Do mnie! C F C d Lecz Historia - czy się stanie przez to prostsza? C F C E Psieje świat, czy może właśnie psieją oni a F a E Psiocząc na to, co ich dziełem w takim stopniu? a F a G Z siebie samych szydzą, gdy im się przypomni C F C G Jacy byli kiedyś - Pięknie Nieroztropni F E a E (F E) Własne wspomnienia - jak cudze losy a F a E Trzosy pełne, a serca - próżne a F a E Fałszu zeskrobać z prawdy - nie sposób a F a E Zaledwie w dwadzieścia lat później a F a E Własne wspomnienia - jak cudze losy b Fis b F Trzosy pełne, a serca - próżne b Fis b F Fałszu zeskrobać z prawdy - nie sposób b Fis b F Zaledwie w dwadzieścia lat później b Fis b F Własne wspomnienia - jak cudze losy h G h Fis Trzosy pełne, a serca - próżne h G h Fis Fałszu zeskrobać z prawdy - nie sposób h G h Fis Zaledwie w dwadzieścia lat później h G h Fis Zaledwie w dwadzieścia lat później h G h Fis Zaledwie w dwadzieścia lat później h G h Fis (G Fis)
Przeboje Polskich Dancingów - dwadzieścia lat, a może mniej - plik MP3 na koncie użytkownika kama13. Tagi: Przeboje Polskich Dancingów, Muzyka, kama13 Zaloguj się do Freedisc
Dołącz do innych i śledź ten utwór Scrobbluj, szukaj i odkryj na nowo muzykę z kontem Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Podobne utwory Występuje także w Ten utwór występuje w jeszcze 3 albumach Podobne utwory Statystyki scroblowania Ostatni trend odsłuchiwania Dzień Słuchaczy Środa 26 Styczeń 2022 2 Czwartek 27 Styczeń 2022 2 Piątek 28 Styczeń 2022 0 Sobota 29 Styczeń 2022 0 Niedziela 30 Styczeń 2022 0 Poniedziałek 31 Styczeń 2022 0 Wtorek 1 Luty 2022 0 Środa 2 Luty 2022 1 Czwartek 3 Luty 2022 1 Piątek 4 Luty 2022 0 Sobota 5 Luty 2022 0 Niedziela 6 Luty 2022 1 Poniedziałek 7 Luty 2022 0 Wtorek 8 Luty 2022 0 Środa 9 Luty 2022 0 Czwartek 10 Luty 2022 0 Piątek 11 Luty 2022 2 Sobota 12 Luty 2022 0 Niedziela 13 Luty 2022 0 Poniedziałek 14 Luty 2022 0 Wtorek 15 Luty 2022 1 Środa 16 Luty 2022 1 Czwartek 17 Luty 2022 0 Piątek 18 Luty 2022 0 Sobota 19 Luty 2022 1 Niedziela 20 Luty 2022 0 Poniedziałek 21 Luty 2022 0 Wtorek 22 Luty 2022 0 Środa 23 Luty 2022 1 Czwartek 24 Luty 2022 0 Piątek 25 Luty 2022 1 Sobota 26 Luty 2022 1 Niedziela 27 Luty 2022 1 Poniedziałek 28 Luty 2022 1 Wtorek 1 Marzec 2022 0 Środa 2 Marzec 2022 1 Czwartek 3 Marzec 2022 0 Piątek 4 Marzec 2022 2 Sobota 5 Marzec 2022 1 Niedziela 6 Marzec 2022 1 Poniedziałek 7 Marzec 2022 2 Wtorek 8 Marzec 2022 0 Środa 9 Marzec 2022 0 Czwartek 10 Marzec 2022 0 Piątek 11 Marzec 2022 2 Sobota 12 Marzec 2022 0 Niedziela 13 Marzec 2022 2 Poniedziałek 14 Marzec 2022 1 Wtorek 15 Marzec 2022 2 Środa 16 Marzec 2022 1 Czwartek 17 Marzec 2022 1 Piątek 18 Marzec 2022 1 Sobota 19 Marzec 2022 0 Niedziela 20 Marzec 2022 0 Poniedziałek 21 Marzec 2022 0 Wtorek 22 Marzec 2022 0 Środa 23 Marzec 2022 1 Czwartek 24 Marzec 2022 0 Piątek 25 Marzec 2022 0 Sobota 26 Marzec 2022 3 Niedziela 27 Marzec 2022 1 Poniedziałek 28 Marzec 2022 0 Wtorek 29 Marzec 2022 1 Środa 30 Marzec 2022 0 Czwartek 31 Marzec 2022 0 Piątek 1 Kwiecień 2022 2 Sobota 2 Kwiecień 2022 3 Niedziela 3 Kwiecień 2022 1 Poniedziałek 4 Kwiecień 2022 1 Wtorek 5 Kwiecień 2022 2 Środa 6 Kwiecień 2022 0 Czwartek 7 Kwiecień 2022 1 Piątek 8 Kwiecień 2022 0 Sobota 9 Kwiecień 2022 2 Niedziela 10 Kwiecień 2022 2 Poniedziałek 11 Kwiecień 2022 1 Wtorek 12 Kwiecień 2022 1 Środa 13 Kwiecień 2022 1 Czwartek 14 Kwiecień 2022 0 Piątek 15 Kwiecień 2022 1 Sobota 16 Kwiecień 2022 1 Niedziela 17 Kwiecień 2022 1 Poniedziałek 18 Kwiecień 2022 0 Wtorek 19 Kwiecień 2022 2 Środa 20 Kwiecień 2022 2 Czwartek 21 Kwiecień 2022 1 Piątek 22 Kwiecień 2022 2 Sobota 23 Kwiecień 2022 2 Niedziela 24 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 25 Kwiecień 2022 1 Wtorek 26 Kwiecień 2022 1 Środa 27 Kwiecień 2022 2 Czwartek 28 Kwiecień 2022 1 Piątek 29 Kwiecień 2022 1 Sobota 30 Kwiecień 2022 2 Niedziela 1 Maj 2022 2 Poniedziałek 2 Maj 2022 2 Wtorek 3 Maj 2022 1 Środa 4 Maj 2022 3 Czwartek 5 Maj 2022 2 Piątek 6 Maj 2022 3 Sobota 7 Maj 2022 0 Niedziela 8 Maj 2022 2 Poniedziałek 9 Maj 2022 0 Wtorek 10 Maj 2022 3 Środa 11 Maj 2022 2 Czwartek 12 Maj 2022 1 Piątek 13 Maj 2022 1 Sobota 14 Maj 2022 1 Niedziela 15 Maj 2022 3 Poniedziałek 16 Maj 2022 2 Wtorek 17 Maj 2022 2 Środa 18 Maj 2022 1 Czwartek 19 Maj 2022 1 Piątek 20 Maj 2022 1 Sobota 21 Maj 2022 1 Niedziela 22 Maj 2022 0 Poniedziałek 23 Maj 2022 0 Wtorek 24 Maj 2022 1 Środa 25 Maj 2022 0 Czwartek 26 Maj 2022 0 Piątek 27 Maj 2022 0 Sobota 28 Maj 2022 1 Niedziela 29 Maj 2022 2 Poniedziałek 30 Maj 2022 1 Wtorek 31 Maj 2022 0 Środa 1 Czerwiec 2022 1 Czwartek 2 Czerwiec 2022 0 Piątek 3 Czerwiec 2022 0 Sobota 4 Czerwiec 2022 1 Niedziela 5 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 6 Czerwiec 2022 0 Wtorek 7 Czerwiec 2022 1 Środa 8 Czerwiec 2022 1 Czwartek 9 Czerwiec 2022 0 Piątek 10 Czerwiec 2022 0 Sobota 11 Czerwiec 2022 3 Niedziela 12 Czerwiec 2022 1 Poniedziałek 13 Czerwiec 2022 0 Wtorek 14 Czerwiec 2022 0 Środa 15 Czerwiec 2022 0 Czwartek 16 Czerwiec 2022 0 Piątek 17 Czerwiec 2022 2 Sobota 18 Czerwiec 2022 2 Niedziela 19 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 20 Czerwiec 2022 2 Wtorek 21 Czerwiec 2022 0 Środa 22 Czerwiec 2022 2 Czwartek 23 Czerwiec 2022 0 Piątek 24 Czerwiec 2022 0 Sobota 25 Czerwiec 2022 1 Niedziela 26 Czerwiec 2022 3 Poniedziałek 27 Czerwiec 2022 1 Wtorek 28 Czerwiec 2022 0 Środa 29 Czerwiec 2022 0 Czwartek 30 Czerwiec 2022 0 Piątek 1 Lipiec 2022 1 Sobota 2 Lipiec 2022 0 Niedziela 3 Lipiec 2022 2 Poniedziałek 4 Lipiec 2022 0 Wtorek 5 Lipiec 2022 0 Środa 6 Lipiec 2022 0 Czwartek 7 Lipiec 2022 0 Piątek 8 Lipiec 2022 1 Sobota 9 Lipiec 2022 2 Niedziela 10 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 11 Lipiec 2022 0 Wtorek 12 Lipiec 2022 1 Środa 13 Lipiec 2022 1 Czwartek 14 Lipiec 2022 0 Piątek 15 Lipiec 2022 3 Sobota 16 Lipiec 2022 0 Niedziela 17 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 18 Lipiec 2022 2 Wtorek 19 Lipiec 2022 1 Środa 20 Lipiec 2022 1 Czwartek 21 Lipiec 2022 1 Piątek 22 Lipiec 2022 0 Sobota 23 Lipiec 2022 0 Niedziela 24 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 25 Lipiec 2022 1 Odtwórz ten utwór Spotify Spotify Zewnętrzne linki Apple Music O tym wykonwacy Jacek Lech 2 683 słuchaczy Powiązane tagi Jacek Lech (właściwie Leszek Zerhau) kwietnia 1947 w Bielsku-Białej, zm. 25 marca 2007 w Katowicach polski wokalista. Już w czasach szkolnych założył zespół amatorski, w którym śpiewał i grał na skrzypcach. W wieku 17 lat zajął I miejsce w Konkursie Jazzowym Mikrofon dla wszystkich. W roku 1966 został solistą zespołu Czerwono - Czarni. Pierwsza piosenka "Bądź dziewczyną moich marzeń" stała się od razu wielkim przebojem. Na KFPP Opole'67 otrzymał wyróżnienie za piosenkę "Pozwólcie śpiewać ptakom". Z zespołem Czerwono-Czarni wziął udział we wspó… dowiedz się więcej Jacek Lech (właściwie Leszek Zerhau) kwietnia 1947 w Bielsku-Białej, zm. 25 marca 2007 w Katowicach polski wokalista. Już w czasach szkolnych założył zespół amatorski, w któr… dowiedz się więcej Jacek Lech (właściwie Leszek Zerhau) kwietnia 1947 w Bielsku-Białej, zm. 25 marca 2007 w Katowicach polski wokalista. Już w czasach szkolnych założył zespół amatorski, w którym śpiewał i grał na skrzypcach. W wieku 17 la… dowiedz się więcej Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców
Tuż przed wyjazdem na obóz żeglarski Magda zaprosiła Eskę na domówkę! Jej goście chyba trochę się wystraszyli naszego ESKOwozu i zniknęli, ale szczęśliwa jub
Tekst piosenki: Nie miałem prawie nic, a chciałem jej darować świat I czarno-białe dni rozłożyć na palecie barw Mówiłem: "Jeśli chcesz, zabiorę cię daleko stąd Ze sobą tylko weź gorące serce, dwoje rąk" Dwadzieścia lat, a może mniej, wirował w oczach słońca pył Dwadzieścia lat, a może mniej, świat brałem taki, jaki był Dwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej, nie miałem prawie nic Nie miałem prawie nic, a chciałem jej darować świat Rozmienić każdą myśl na cienie nocy, światła dnia Ściemniała listów biel, kto inny zabrał ją gdzieś stąd To było dawno, wiem, i wiem już nawet gdzie tkwił błąd Dwadzieścia lat, a może mniej, wirował w oczach słońca pył Dwadzieścia lat, a może mniej, świat brałem taki, jaki był Dwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej, nie miałem prawie nic Aaa... Dwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej, nie miałem prawie nic Aaa...
Choć raz więcej, raz mniej, tu nie hajsy rządzą bandą Jedna droga, zawsze pod górę, nie z popowym gównem, tam gdzie niesie nurt Jeden cel, dbając o detal możemy tu gonić te płyty na hurt
ROZDZIAŁ XXXVIII TRZECH NAMIESTNIKÓW WODZA NACZELNEGO Athos i Aramis, według poprzedniej umowy, prosto z hotelu pojechali do księcia de Bouillon. Noc była ciemna, godzina późna; lecz, zamiast ciszy, zwykłej o tej porze, tysiączne szmery, i odgłosy zdradzały, że miasto jest otoczone. Co paręset kroków spotykali barykady, na rogach ulic łańcuchy pozaciągane, a na wszystkich placach ognie biwpkowe. Patrole krzyżowały się, zamieniając hasła, kurjerzy, roznoszący polecenia dowódców przeróżnych partji, snuli się po placach i rynkach, nie ujechali więc nawet stu kroków, ta już ich zatrzymała wanta przy barykadach, domagając się hasła. Nie znając go, oświadczyli, iż udają się do pana de Bouillon z bardzo ważnem i pilnem doniesieniem. Uwierzono im niby, lecz pod pozorem wskazania drogi i ułatwienia przejścia, dodano przewodnika, aby ich miał na oku. Przewodnik ten pojechał przodem, wyśpiewując: Walecznemu panu de Bouillon, Podagra dokucza okrutnie... Był to trjolet świeżo skomponowany, składający się z bardzo wielu kupletów, w których każdej z ówczesnych wyżej pozostawionych osobistości, łatkę przypięto. Przed pałacem de Bouillon minęli nasi muszkieterowie trzech jeźdźców, którzy widocznie znali wszystkie hasła, ponieważ bez przewodnika i eskorty jechali śmiało. Na tan widok, Athos i Aramis przystanęli. — O! o! — rzekł Aramis, — czy widzisz, hrabio? — Widzę — odparł Athos. — Jak ci się zdaje, co to są za jedni? — A ty co myślisz? — Że to nasi znajomi. — Nie omyliłeś się, poznałem pana de Flamarens. — A ja pana de Chatillon. — Ten trzeci zaś w szarym płaszczu... — To kardynał. — Tak, we własnej osobie. — Skąd, u licha, przyszła mu ochota kręcić się koło pałacu de Bouillon? — zapytał Aramis. Athos uśmiechnął się, lecz zostawił to zapytanie bez odpowiedzi. W pięć minut później kołatali do bramy pałacu książęcego. Jak opiewał trjolet, książę de Bouillon cierpiał na podagrę i nie opuszczał łóżka. Pomimo jednak ciężkiej choroby, od czterech tygodni nie pozwalającej mu dosiąść konia, to jest właśnie od czasu gdy Paryż oblężono, kazał natychmiast prosić do siebie hrabiego de La Fére i kawalera d‘Herblay. Wprowadzono tedy naszych przyjaciół do księcia. Chory pan leżał w swoim pokoju, otoczony przyborami wojennemi przeróżnego gatunku. — O! panowie, — zawołał na widok przybyłych, a chcąc się podnieść, skrzywił się i jęknął straszliwie; — o! o! panowie jesteście bardzo szczęśliwi. Możecie dosiąść konia, jechać, dokąd wam się spodoba... możecie walczyć za sprawę ludu... A ja, jak sami widzicie, złożony chorobą, ruszyć się nie mogę. A! djabelska podagra! — dodał wykrzywiając się na nowo. — Mości książę, — rzekł Athos, — przybywamy z Angiji, a pierwszem naszem staraniem, wstąpiwszy na ziemię francuską, jest złożyć uszanowanie i dowiedzieć się o zdrowiu pańskiem. — Bardzo panom dziękuję! — odparł książę. — Słaby jestem, jak widzicie, słaby... Z Anglji więc przybywacie! król Karol zdrów jest, jak mi właśnie doniesiono? — Król Karol nie żyje, szanowny panie — wyrzekł Aramis. — Co słyszę? — zawołał książę. — Ścięto go w naszych oczach. — Cóż więc opowiadał mi pan de Flamarens? — Pan de Famarens? — zawołał Aramis. — Tak, tylko co wyszedł stąd. Athos znów się uśmiechnął i zapytał: — Z dwoma towarzyszami? — Tak, z dwoma towarzyszami, — ciągnął książę. — Po chwili dodał zaniepokojony widocznie: — Czyście ich spotkali? — Spotkaliśmy na ulicy, — rzekł Athos, i spojrzał, śmiejąc się na Aramisa, który patrzył na niego, nie mogąc wyjść z podziwienia. — Przeklęta podagra! — syknął de Bouillon, czując się w fałszywem położeniu. — Mości książę, — odezwał się Athos — potrzeba wielkiego poświęcenia z jego strony dla sprawy paryżan, ażeby trwać przy dowództwie armji, znosząc takie katusze z powodu choroby. Ja i pan d‘Herblay podziwiamy wytrwałość księcia. — Cóż chcecie, panowie? to obowiązek święty, trzeba wiernie i wytrwale służyć sprawie dobra publicznego. To też, jak widzicie, poświęcam się, lecz, co prawda, sił mi już braknie. Serce mam dobre, głowę niezłą, tylko ta nieszczęśliwa podagra zabija mnie... Muszę przyznać, że, gdyby dwór uwzględnił moje żądania, bardzo słuszne zresztą, ponieważ wymagam jedynie indeminizacji za odebrane mi księstwo Sedanu; (indemnizacji, przyrzeczonej solennie przez byłego kardynała). Gdyby mi przyznano posiadłość ziemską równej wartości i zwrócono dochody, nie pobierane z księstwa przez czas nieużywalności, to jest przez osiem lat, gdyby tytuł książęcy nadany został całej rodzinie mojej, a bratu mojemu Turenjuszowi przywrócono dowódctwo, wtedy usunąłbym się niezwłocznie do dóbr moich, a dwór i parlament niech by się układali, jakby im się żywnie spodobało. — Postąpiłbyś bardzo racjonalnie, mości książę, — rzekł Athos. — Takie jest twoje zdanie, wszak prawda, hrabio de La Fére. — Najzupełniej. — A pan co na to, kawalerze d‘Herblay? — Uznaję to za bardzo słuszne. — Otóż upewniam was, panowie, — ciągnął książę — że prawdopodobnie uczynię według tego, co mówiłem. Dwór robił mi obecnie propozycje, odemnie tylko zależy przyjąć je... — Przyjmij, książę, przyjmij, — rzekł Athos. — Na honor, zrobię tak... Żałuję nawet, że dziś wieczór tego nie zrobiłem... lecz jutro będą narady, a wtedy zobaczymy... Athos i Aramis pożegnali księcia. — Idźcie, panowie, — rzekł tenże — musicie być okrutnie zmęczeni podróżą. Biedny król Karol! Trzeba jednak przyznać, że sam trochę temu winien; to jedno powinno nas pocieszać, że Francja nie ma sobie nic do wyrzucenia w całym tym smutnym dramacie i że robiła, co mogła, ażeby go ocalić. — O co do tego, — rzekł Aramis — jesteśmy najlepszymi świadkami; pan Mazarini przedewszystkiem... — Bardzo rad jestem, że mu oddajecie sprawiedliwość. Ma on dużo dobrego ten nasz kardynał, i gdyby nie był cudzoziemcem... z pewnością znalazłby uznanie. Aj! aj! znów ta piekielna podagra!... Wyszli nareszcie; do samego przedsionka towarzyszyły im jęki pana de Bouillon; nie ulegało wątpliwości, że biedny książę cierpiał jak potępieniec. Gdy wyszli na ulicę: — No cóż, co myślisz? — zapytał Aramis. — Mój przyjacielu, myślę to, co śpiewał nasz przewodnik: Walecznemu panu de Bouillon, Podagra dokucza okrutnie... — To też — rzekł Aramis, — uważałeś, nie pisnąłem słówkiem o tem, co nas tu sprowadziło. — Bardzo rozsądnie postąpiłeś: byłby dostał nowego ataku podagry. — Chodźmy do pana de Beaufort. Dwaj przyjaciele zawrócili w stronę pałacu Vemdôme. Dziesiąta biła w chwili, gdy stanęli u celu. Pałac Vendôme nie mniej był strzeżony i nie mniej wojenny miał wygląd, jak pałac de Bouillon. Dwóch jeźdźców wyjeżdżało z bramy, tak, że Athos i Aramis musieli cofnąć konie, chcąc wjechać. — Oho! panowie — rzekł Aramis, stanowczo noc dzisiejsza przeznaczona na spotkania, przyznaję, że czułbym się bardzo nieszczęśliwym, gdybyśmy po tylokrotnych spotkaniach wieczorem, nie znaleźli sposobności spotkania się jutro rano. — O! co do tego, — odpowiedział Chantillon (albowiem to on z Flamarens‘em wyjeżdżali od księcia de Beaufort) — możesz pan być spokojny, jeżeli spotykamy się w nocy, nie pragnąc tego, z pewnością znajdziemy się pośród dnia, szukając się wzajemnie. — Mam nadzieję — rzekł Aramis. — A ja, pewien jestem, — odparł Chatillon. Panowie Flamarens i Chatillon odjechali, Athos i Aramis zsiedli z koni. Zaledwie oddali lejce służącym i pozbyli się płaszczów, gdy mężczyzna jakiś podszedł do nich, i, popatrzywszy przez chwilę przy bladem świetle latarni, zawieszonej w pośrodku dziedzińca, wydał okrzyk zdziwienia i jął ich witać i ściskać w objęciach. — Hrabia de la Fére, — wołał — kawaler d‘Herblay! Jakim sposobem dostaliście się do Paryża? — Rochefort! — odezwali się jednocześnie dwaj przyjaciele. \ — Tak, ja sam. Przybyliśmy tu z księciem już od pięciu dni i gotujemv się zalać sadła za skórę Mazariniemu. Należycie do naszej partji, jak zawsze, spodziewam się? — Bardziej niż kiedykolwiek. — A książę? — Wściekły jest na kardynała. Wiecie pewno o powodzeniach naszego kochanego księcia! został prawdziwym królem Paryża; nie może się pokazać na ulicy, bo go zaraz otaczają, i nieomal duszą!... — Tem lepiej — rzekł Aramis; — lecz powiedz no mi, wszak to Flamarens i Chatillon stąd wyjechali? — Tak, mieli właśnie audjencję u księcia, Mazarini z pewnością ich przysłał, lecz omylił się; trafił swój na swego, zaręczam... — Cieszy mnie to! — rzekł Aramis. — Czy moglibyśmy dostąpić zaszczytu widzenia się z księciem bezzwłocznie? — A jakże! w tej chwili. Wiecie, że dla was jest zawsze widzialny. Chodźcie za mną, chcę mieć szczęście osobiście was przedstawić. Rochefort poszedł naprzód. Wszystkie drzwi z kolei otwierały się przed przybyłymi. Zastali pana de Beaufort, siadającego do stołu. Tysiączne zajęcia tego wieczoru opóźniły kolację aż do tej godziny. Lecz pomimo ważności położenia, jak tylko książę usłyszał nazwiska, wymówione przez Rocheforta, zerwał się z krzesła, z którem się właśnie do stołu przysuwał i pobiegł żywo naprzeciw dwóch przyjaciół: — A! przebóg! witajcie mi, panowie. Zjemy razem kolację, dobrze? Boisjoli, uprzedź Noinmonta o przybyciu dwóch współbiesiadników. — Miłościwy książę, — przemówił Athos — nie czyń kłopotu swemu znakomitemu kuchmistrzowi, którego zdolności w różnych kierunkach znane nam są wybornie. Za pozwoleniem waszej książęcej mości, dzisiaj będziemy mieli jedynie zaszczyt zapytać o jego zdrowie i odebrać jego rozkazy. — O! zdrów jestem zupełnie, jak to panowie sami widzicie. Zdrowie, które wytrzymało pięć lat Bastylji z dodatkiem miłego Chavigny, zdolne jest wszystko przetrwać. Co się tyczy rozkazów, na honor, przyznaję, że byłbym w wielkim kłopocie, jakie mianowicie być mają. Trzeba panom wiedzieć, że tu wszyscy rozkazują, i jeżeli to potrwa dłużej, ja skończę na tem, że wcale rozkazywać nie będę. — Doprawdy? — rzekł Athos — ja sądziłem jednak, że parlament rachował na związek z księciem? — A! tak, śliczny ten nasz związek. Z księciem de Bouillon to ujdzie jeszcze, chory na podagrę, więc leży w łóżku, można go zatem zastać i z nim się porozumieć; lecz z panem d‘Elbeuf i jego synami, ogromnymi jak słonie... nie, tych nigdy niema tam, gdzie są potrzebni! Z koadjutorem jeszcze gorsza sprawa. Niech Bóg zachowa od prałatów swarliwych, a nadewszystko takich co noszą pancerz pod sutanną. Zamiast siedzieć cicho w pałacu biskupim, zamiast śpiewać „Te Deum“ za zwycięstwa, w których jesteśmy pobici, wiecież co on robi? — Nie. — Formuje pułk nowy i nazywa cieniem swej djecezji: „pułk Koryncki“. Mianuje poruczników, kapitanów, ni mniej ni więcej, jak marszałek Francji, a pułkowników jak sam król... — No tak — rzekł Aramis — lecz, jak trzeba wystąpić do boju, spodziewam się, że wtedy siedzi w pałacu? — O, wcale nie, mylisz się pan, kochany d‘Herblay! Jak trzeba się bić, to i on się bije. Książę de Conti jest generałem malowanym i jeszcze jak malowanym! Książę garbaty! widział to kto? O! wszystko źle idzie, moi panowie, bardzo źle!... — A zatem wasza wysokość jest niezadowolony? — rzekł Athos, zamieniając spojrzenie z Aramisem. — Niezadowolony, hrabio! powiedz raczej, że moja wysokość jest wściekła. Do tego stopnia, (mówię to wam, nikomu innemu nie powiedziałbym) do tego stopnia, że gdyby królowa uznała niesprawiedliwość swoją względem mej osoby, pozwoliła wrócić mej matce z wygnania a mnie dała prawo objęcia admiralstwa, które było własnością mego ojca — a które mi przyrzeczono po jego śmierci, otóż powiadam, możebym jeszcze wytresował psa i nauczył go mówić, iż są we Francji daleko więksi złodzieje, niż Mazarini... — Mości książę — rzekł Athos, — wiemy, co chcieliśmy wiedzieć! Przychodząc o tej godzinie do Waszej wysokości, mieliśmy jedynie na celu dowieść naszego oddania i zapewnić, że zawsze jesteśmy na rozkazy, jako najwierniejsi jego słudzy. — Jako najwierniejsi moi przyjaciele, panowie, jako przyjaciele! dowiedliście mi tego... I ja pozostanę na zawsze waszym przyjacielem, tak samo jak i tamtych panów; jakże u djabła się nazywają... d‘Artagnan i Porthos? — Tak, d‘Artagnan i Porthos. Athos i Aramis skłonili się i wyszli. — Kochany Athosie — rzekł Aramis, — niech mi Bóg wybaczy, jeżeli się mylę! lecz zdaje mi się, że tylko dla tego zgodziłeś się towarzyszyć mi w tych odwiedzinach, ażeby mi dać nauczkę? — Zaczekaj, mój drogi, — odparł Athos, — będziesz miał dość czasu na spostrzeżenia, gdy wyjdziemy od koadjutora. — Chodźmy zatem do rezydencji biskupiej, — rzekł Aramis. I obaj pojechali ku staremu miastu. Pałac arcybiskupi, wodą oblany, z masą łodzi poprzyczepianych dokoła robił wrażenie Wenecji a nie Paryża. Nasi przyjaciele prześlizgnęli się pomiędzy nagromadzonemi statkami i przybili do brzegu. Cały dół pałacu arcybiskupiego woda zabrała: urządzono rodzaj schodów tymczasowych, przytwierdzonych do murów. Zamiast drzwiami, wchodzono do pałacu oknami. Takim też sposobem Athos i Aramis znaleźli się w przedpokoju prałata. Przedpokój ten zapełniony był lokajami różnej liberji, gdyż co najmniej tuzin dygnitarzy oczekiwało na posłuchanie w sali przyjęć. — O! naprawdę, — zawołał nagle Aramis, — czy mnie wzrok nie myli... tak... nie... ależ tak, Bazin; chodź no tu, hultaju! Bazin, odziany w suknie kościelne, szedł z powagą przez pokój, i odwrócił się z brwią namarszczoną, chcąc zobaczyć, co to za impertynent ośmielił się nazwać go w ten sposób. Poznał Aramisa, w jednej chwili z lamparta stał się barankiem, i podszedł co prędzej do niego. — Jakto, — rzekł, — to pan, panie kawalerze! o!.. i pan hrabia! Oh! co za radość, że was mogę oglądać! — Dobrze już, dobrze, mości Bazin, — rzekł Aramis; dosyć tych komplementów. Chcemy widzieć się z panem koadjutorem, lecz spieszno nam, nie mamy czasu; potrzeba, aby nas w tej chwili przyjął. — A jakże, — rzekł Bazin, — natychmiast. Tylko, że teraz ma naradę sekretną z panem de Bruy. — De Bruy?... — wykrzyknęli razem Athos i Aramis. — Tak, sam go wprowadziłem i pamiętam doskonale nazwisko. Czy pan go zna? — dodał Bazin, zwracając się do Aramisa. — Zdaje mi się, że znam. — Idę zaanonsować panów, — rzekł Bazin. — Nie potrzeba już, — rzekł Aramis, — zrzekamy się widzenia koadiutora dziś wieczorem; prawda, Athosie? — Jak chcesz, — odparł Athos. Przebili się przez zastęp lokajów, wyszli z pałacu w towarzystwie Bazina, który chcąc okazać ich znaczenie, nie ustawał w niskich ukłonach. — No cóż, — zapytał Athos Aramisa, gdy już siedzieli w łodzi, — wierzysz teraz, kochany przyjacielu, że aresztując Mazariniego, wypłatalibyśmy niemiłego figla tym wszystkim panom? — Athos, ty jesteś mądrością wcieloną, — odrzekł Aramis. Dwaj przyjaciele naznaczyli sobie schadzkę nazajutrz o dziesiątej rano, pomimo bowiem spóźnionej pory, Aramis utrzymywał, że ma w mieście ważną wizytę do złożenia, i u drzwi hotelu pożegnał Athosa. Nazajutrz punkt o dziesiątej byli już razem. — Czy masz jakie nowiny?... — zapytał Athos. — Żadnych; nie widziano nigdzie d‘Artagnana, Porthos także się nie pokazał. A ty?... — Nic nie wiem. D‘Artagnan spodziewał się, jeżeli sobie przypominasz, być tutaj piątego dnia od rozstania się naszego. — A dziś mamy siódmego lutego. Dziś wieczorem oznaczony termin upływa. — Co myślisz przedsięwziąć — zapytał Athos — jeśli dziś wieczorem nie będziemy mieli żadnej wiadomości?... — Ależ, na Boga!... zacząć poszukiwania. — Dobrze — odrzekł Athos. — A co poczniemy aż do wieczora?... Nie mamy nic a nic do roboty. — Zapominasz, przyjacielu, że mamy gotowe zajęcie. — A to gdzie?... — Koło Charenton, do licha!... Będzie tam za chwilę gwarno. — Przypuszczam — rzekł Athos — iż konferencje nocne ochłodzą nieco zapędy wojownicze... — No tak, z pewnością, lecz bić się będą, choćby dla odwrócenia uwagi od tych konferencji... — Biedni ludzie — rzekł Athos ze smutkiem — idą na rzeź, ażeby oddano Sedan panu de Bouillon, admiralstwo panu de Beaufort, a koadjutorowi kapelusz kardynalski!... — Przyznaj, kochany Athosie, iż nie bawiłbyś się w filozofa, gdyby twój Raul nie należał do tych rozruchów. — Może to i prawda, drogi Aramisie. — Spieszmy więc tam, gdzie się biją, najpewniejszy to sposób odszukania d‘Artagnana, Porthosa, a może nawet Raula. Patrz na tych dzielnych mieszczan, na ich marsowe miny; doprawdy, to zachęcające!... Widzisz kapitana?... wygląda nieomal, jak prawdziwy wojak!... — Wychodzą z Ulicy Barana... — Dobosze na czele, zupełnie jak rzeczywista armja; spojrzyj na tego zucha, jak się kołysze, jak się przepina!... — Hm!... — mruknął Grimaud. — Co?... — zapytał Athos. — Planchet, panie. — Wczorajszy porucznik — rzekł Aramis — dzisiaj kapitanem, a jutro z pewnością będzie pułkownikiem; za tydzień najdalej nasz zuch zostanie generałem. Athos i Aramis w tę samą stronę dążyli, pojechali zatem razem z Planchetem. Planchet wcale zręcznie manewrował swoim oddziałem na placu i ustawił go za długą linją mieszczan, zgromadzonych na ulicach przedmieścia Ś-go Antoniego i oczekujących wezwania do boju. — Gorący będziemy mieli dzień — odezwał się Planchet wyzywająco. — Z pewnością — odparł Athos — tylko strasznie jakoś daleko od nieprzyjaciela stoicie. — O, panie!... zbliżymy się — rzekł jeden z dziesiętników. Aramis salutował po rycersku i zwrócił się do Athosa. — Nie myślę wcale obozować na placu, razem z tą hołotą; czy zgodzisz się wysunąć trochę naprzód?... zobaczymy przynajmniej, co się dzieje. — A wreszcie, pan de Chatillon nie przyjdzie szukać cię na Placu Królewskim, wszak prawda?... Ruszajmy zatem, mój przyjacielu. Athos dał ostrogę koniowi i pomknął ku Charenton, jadąc wzdłuż przedmieścia, potem doliną Fécamp, pokrytą czarną masą zbrojnego mieszczaństwa. Aramis nie pozostał w tyle.
Zapowiedź Jacka Kaczmarskiego do utworu spisana z albumu "Dwadzieścia(5) lat później" Piosenka z końca sierpnia tego roku, będąca dosyć wiernym opisem drugie
Głosuj na ten utwór (+15) Tekst piosenki: Nie miałem prawie nic, a chciałem jej darować świat I czarno-białe dni rozłożyć na palecie barw Mówiłem: "Jeśli chcesz, zabiorę cię daleko stąd Ze sobą tylko weź gorące serce, dwoje rąk" Dwadzieścia lat, a może mniej, wirował w oczach słońca pył Dwadzieścia lat, a może mniej, świat brałem taki, jaki był Dwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej, nie miałem prawie nic Nie miałem prawie nic, a chciałem jej darować świat Rozmienić każdą myśl na cienie nocy, światła dnia Ściemniała listów biel, kto inny zabrał ją gdzieś stąd To było dawno, wiem, i wiem już nawet gdzie tkwił błąd Dwadzieścia lat, a może mniej, wirował w oczach słońca pył Dwadzieścia lat, a może mniej, świat brałem taki, jaki był Dwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej, nie miałem prawie nic Aaa... Dwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyć Dwadzieścia lat, a może mniej, nie miałem prawie nic Aaa... Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Tłumaczenie: Pokaż tłumaczenie I had almost nothing, but I wanted to offer world to her And black-white days to spread on colours palette I used to say " If you want, I take you far away from here " Only take with you hot heart, and two hands 20 years, or may be less, sunny dust whirled in eyes 20 years, or may be less, I took the wold as it was 20 years, or may be less, I barely learnt how to live 20 years, or may be less, I had almost nothing I had almost nothing, but I wanted to offer world to her To break every thought to night shadows, lights of day Whiteness of letters had darkened, the other one took her from here It was long ego, I know, I even know where was mistake 20 years, or may be less, sunny dust whirled in eyes 20 years, or may be less, I took the wold as it was 20 years, or may be less, I barely learnt how to live 20 years, or may be less, I had almost nothing 20 years, or may be less, I barely learnt how to live 20 years, or may be less, I had almost nothing Historia edycji tłumaczenia Autor tekstu:Janusz Kondratowicz Edytuj metrykę Kompozytor:Piotr Figiel Rok wydania:1974 Wykonanie oryginalne:Jacek Lech Covery:Tadeusz Drozda, Tropicale Thaiti Granda Banda Płyty:Bądź szczęśliwa (LP, 1974), Polskie Targi Estradowe - Łódź '75 (LP, składanka, 1976), Janusz Kondratowicz i jego piosenki (LP, składanka, 1977), Przeboje gwiazd (LP, składanka, 1979), Przeboje 40-lecia vol. 4 (LP, składanka, 1984), Największe przeboje (CD, 1992), Janusz Kondratowicz - Twoje przeboje (CD, składanka, 1993), The Best of (CD, 1994), Piotr Figiel - Twoje przeboje (CD, składanka, 1994), Czerwono-Czarni i ich soliści - Obrazek z tamtych lat (CD, składanka, 1995), Przeboje gwiazd polskiej estrady. Płyta z muzyką Piotra Figla (CD, składanka, 1997), Największe przeboje (CD, 1998), Wspomnień czar: Dwudziestolatki (CD, składanka, 2003), Złote przeboje (CD, 2004), Od piosenki do piosenki (CD, 2006), Lata 70. 40 przebojów (CD, składanka, 2009), 40 tylko polskich piosenek (CD, składanka, 2009) Ścieżka dźwiękowa:Ukryty w słońcu, Bal na dworcu w Koluszkach, Spokój Głosuj na ten utwór (+15) Komentarze (2): mariusz4108 23 lutego 2015 20:31 (edytowany 1 raz) (+1)
Listen to Dwadziescia lat a moze mniej on the Polish music album Polish Dance Clubs Hits Vol. 7 by Przeboje Polskich Dancingów, only on JioSaavn. Play online or download to listen offline free - in HD audio, only on JioSaavn.
Home Książki Cytaty Mark Twain Dodał/a: ssilence Popularne tagi cytatów Inne cytaty z tagiem miłość Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie i akceptowanie go, i bycie wobec niego lojalnym, niezależnie od bólu, bo ból z powodu nie bycia lojalnym jest o wiele, wiele większy. Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie... Rozwiń Nicholas Evans - Zobacz więcej Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Susan Wiggs - Zobacz więcej - Nadal mnie pragniesz – stwierdził – i nadal kochasz. Nie przyznasz się do tego, ale ja to wiem. Nie bądź tchórzem Crevan! Nie bój się przyznać, że się pomyliłaś! Że nie wiesz, dlaczego Kenji chce cię tak usidlić! Zakładając ci na palec pierścionek czy obrączkę, nie wymaże z twojego serca tego, co do mnie czujesz! - Nadal mnie pragniesz – stwierdził – i nadal kochasz. Nie przyznasz się do tego, ale ja to wiem. Nie bądź tchórzem Crevan! Nie bój się przy... Rozwiń Anna Crevan Sznajder - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem ludzie W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa. W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzi... Rozwiń Nicholas Sparks - Zobacz więcej Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia", to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć. Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia", to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć. Alex Marwood - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem pieniądze Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się ochotę. Kto ma pieniądze, może robić co zechce - kto ich nie ma, musi robić to, czego chcą inni. Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się... Rozwiń Andreas Eschbach - Zobacz więcej Ja nie będę robił, robił, robił! bo ja chcę żyć, żyć, żyć! Nie jestem bydlęciem pociągowym ani maszyną, jestem człowiekiem. Tylko głupiec chce pieniędzy i dla zrobienia milionów poświęca wszystko, życie i miłość, i prawdę, i filozofię, i wszystkie skarby człowieczeństwa, a gdy się już tak nasyci, że może pluć milionami, cóż wtedy? Ja nie będę robił, robił, robił! bo ja chcę żyć, żyć, żyć! Nie jestem bydlęciem pociągowym ani maszyną, jestem człowiekiem. Tylko głupiec ch... Rozwiń Władysław Stanisław Reymont - Zobacz więcej
119 views, 10 likes, 5 loves, 5 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from 퓜퓾픃픂퓴퓪 퓽퓸 퓳퓪: "Dwadzieścia lat a może mniej"-Ketron SD 90 Jeszcze jeden z utworów Jacka Lecha, ten raczej większość
Zmarł Piotr Figiel, kompozytor znanych piosenek - "Dwadzieścia lat, a może mniej", "Powrócisz tu" - który współpracował z wieloma polskimi artystami, Anną Jantar, Ewą Bem, Urszulą Sipińską, Marylą Rodowicz, Andrzejem Zauchą. Miał 71 lat. Źródło: PAP, fot: Marek BroniarekKompozytor, aranżer, wokalista, pianista i organista Piotr Figiel zmarł w czwartek - poinformował redaktor zespołu ds. komunikacji Stowarzyszenia Autorów ZAiKS Grzegorz (ur. 1940) był autorem muzyki do utworów "Jesteś blisko", "Dwadzieścia lat, a może mniej", "Nim zgaśnie dzień", "Wędrowny cyrk", "Jaka jesteś, Mario", "Jest miejsce na ziemi", "Powrócisz tu" (ze słowami Janusza Kondratowicza), "Trochę miejsca", "Być narzeczoną twą" (ze słowami Wojciecha Młynarskiego) , "Bright Days Will Come", "Znajdziesz mnie znowu", "The Memory" (ze słowami Wojciecha Manna) .Jego kompozycje były nagradzane na prestiżowych festiwalach na całym świecie, w Meksyku (nagroda za aranżację piosenki "Bright Days Will Come" na Festiwalu im. Augustina Lary), w Japonii (I nagroda za utwór "Jest miejsce na ziemi" na Światowym Festiwalu Piosenki w Tokio) czy na rodzimych festiwalach w Opolu i Figiel był absolwentem PWSM w Krakowie w klasie fortepianu (1960 r.). Po studiach rozpoczął pracę kompozytorską, jako organista współpracował z zespołem muzycznym The Clivers, składającym się z muzyków z różnych krajów. Począwszy od lat 70. prowadził własne grupy muzyczne, tworząc głównie muzykę instrumentalną. W 1974 roku założył studyjną orkiestrę Piotr Figiel z plejadą gwiazd polskiej estrady, z Anną Jantar, Anną German, Ewą Bem, Alicją Majewską, Urszulą Sipińską, Marylą Rodowicz, Danuta Rinn, Ireną Jarocką, Jerzym Połomskim, Andrzejem Zauchą, Zbigniewem Wodeckim, Krzysztofem Cugowskim, Wojciechem Młynarskim i takimi zespołami jak Trubadurzy, Czerwono-Czarni czy był też autorem muzyki filmowej, kompozycji do programów telewizyjnych, widowisk teatralnych oraz radiowych. Stworzył muzykę do filmów "Przepraszam, czy tu biją?" w reż. Marka Piwowskiego, "Con amore" w reż. Jana Batorego, "Piłkarski poker" w reż. Janusza wieloletnim członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, wyróżnionym odznaką (1978 r. ) i medalem ZAiKS-u (2009 r.), sekretarzem Sekcji Autorów Utworów Muzyki Rozrywkowej i Tanecznej, przewodniczącym komisji repartycyjnej jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Do biskupów kapłanów i diakonów zakonników i zakonnic oraz wszystkich katolików świeckich. WPROWADZENIE Christifideles laici. 1. KATOLICY świeccy (Christifideles laici), których „powołanie i misja w Kościele i świecie dwadzieścia lat po Soborze Watykańskim II” były tematem Synodu Biskupów 1987 r, wchodzą w skład Ludu Bożego ukazanego w przypowieści o robotnikach winnicy
Lech - Dwadzieścia lat, a może mniej
21 lutego 2010 roku, godz. 12:43 110,8°C. Tekst dnia 7 sierpnia 2009 roku. Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. dobre rady wiatr.
Dwadzieścia Lat, A Może Mniej Artist: Jacek Lech Album: Największe Przeboje, 1998 TEKSTNie miałem prawie nic, a chciałem jej darować światI czarno białe dni rozłożyć na palecie barwMówiłem, jeśli chcesz, zabiorę cię daleko stądZe sobą tylko weź gorące serce, dwoje rąkDwadzieścia lat, a może mniej wirował w oczach słońca pyłDwadzieścia lat, a może mniej, świat brałem taki jaki byłDwadzieścia lat, a może mniej, uczyłem się dopiero żyćDwadzieścia lat, a może mniej nie miałem prawie nicNie miałem prawie nic, a chciałem jej darować światRozmienić każdą myśl na cienie nocy, światła dniaŚciemniała listów biel, kto inny zabrał ją gdzieś stądTo było dawno, wiem, i wiem już nawet gdzie tkwił błąd Show more Has been played on Poland 48
#PiotrJurkiewiczWykonanie - Piotr JurkiewiczKoncerty: http://www.piotrjurkiewicz.com.plmuz.Piotr Figiel, sł. Jan Mieczysław Kondratowicz
Sklep Audiobooki i Ebooki Muzyka mp3 Muzyka poważna Oceń produkt jako pierwszy Czas trwania: 00:03:27 Data premiery: 1998-01-01 Oferta : 1,69 zł 1,69 zł Produkt cyfrowy Opłać i pobierz Posłuchaj i kup Posłuchaj i kup Tytuł utworu Czas trwania Cena 1. Dwadzieścia lat, a może mniej 03:27 1,69 zł Dane szczegółowe Dane szczegółowe Tytuł: Dwadzieścia lat, a może mniej Wykonawca: Jacek Lech Autor tekstu: J. Kondratowicz, P. Figiel Kompozytor: J. Kondratowicz, P. Figiel Dystrybutor: xDisc Gatunek: Vocal Data premiery: 1998-01-01 Rok wydania: 1998 Format: MP3 Indeks: 16362628 Recenzje Recenzje Inne tego wykonawcy Popularne w tej kategorii
Descargue el archivo de música MP3 Jacek lech dwadziescia lat a moze mniej tvp opole 1976 a una calidad de audio de 320 kbps. Archivo de música Jacek lech dwadziescia lat a moze mniej tvp opole 1976 , Jacek lech dwadziescia lat a moze mniej tvp opole 1976 subido hace 9 añospor ontario1959.
Home Książki Cytaty Francesco Fioretti Dodał/a: klarita Popularne tagi cytatów Inne cytaty z tagiem miłość Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie i akceptowanie go, i bycie wobec niego lojalnym, niezależnie od bólu, bo ból z powodu nie bycia lojalnym jest o wiele, wiele większy. Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie... Rozwiń Nicholas Evans - Zobacz więcej Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Susan Wiggs - Zobacz więcej - Nadal mnie pragniesz – stwierdził – i nadal kochasz. Nie przyznasz się do tego, ale ja to wiem. Nie bądź tchórzem Crevan! Nie bój się przyznać, że się pomyliłaś! Że nie wiesz, dlaczego Kenji chce cię tak usidlić! Zakładając ci na palec pierścionek czy obrączkę, nie wymaże z twojego serca tego, co do mnie czujesz! - Nadal mnie pragniesz – stwierdził – i nadal kochasz. Nie przyznasz się do tego, ale ja to wiem. Nie bądź tchórzem Crevan! Nie bój się przy... Rozwiń Anna Crevan Sznajder - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem ludzie W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa. W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzi... Rozwiń Nicholas Sparks - Zobacz więcej Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia", to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć. Jedyni ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia", to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć. Alex Marwood - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem pieniądze Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się ochotę. Kto ma pieniądze, może robić co zechce - kto ich nie ma, musi robić to, czego chcą inni. Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się... Rozwiń Andreas Eschbach - Zobacz więcej Ja nie będę robił, robił, robił! bo ja chcę żyć, żyć, żyć! Nie jestem bydlęciem pociągowym ani maszyną, jestem człowiekiem. Tylko głupiec chce pieniędzy i dla zrobienia milionów poświęca wszystko, życie i miłość, i prawdę, i filozofię, i wszystkie skarby człowieczeństwa, a gdy się już tak nasyci, że może pluć milionami, cóż wtedy? Ja nie będę robił, robił, robił! bo ja chcę żyć, żyć, żyć! Nie jestem bydlęciem pociągowym ani maszyną, jestem człowiekiem. Tylko głupiec ch... Rozwiń Władysław Stanisław Reymont - Zobacz więcej
Wiek emerytalny i emerytura w UK w 2023 r. Do 6 Października 2020 r. wiek emerytalny w Anglii, w którym można było otrzymać emeryturę, wzrósł do 66 roku życia dla wszystkich, czyli kobiet i mężczyzn w całej Wielkiej Brytanii.
Nie miałem prawie nic,A chciałem jej darować światI czarno białe dniRozłożyć na palecie barwMówiłem, jeśli chcesz,Zabiorę cię daleko stądZe sobą tylko weźGorące serce, dwoje rąkDwadzieścia lat, a może mniejWirował w oczach słońca pyłDwadzieścia lat, a może mniej,Świat brałem taki jaki byłDwadzieścia lat, a może mniej,Uczyłem się dopiero żyćDwadzieścia lat, a może mniejNie miałem prawie nicNie miałem prawie nic,A chciałem jej darować światRozmienić każdą myślNa cienie nocy, światła dniaŚciemniała listów biel,Kto inny zabrał ją gdzieś stądTo było dawno, wiem,I wiem już nawet gdzie tkwił błądDwadzieścia lat, a może mniejWirował w oczach słońca pyłDwadzieścia lat, a może mniej,Świat brałem taki jaki byłDwadzieścia lat, a może mniej,Uczyłem się dopiero żyćDwadzieścia lat, a może mniejNie miałem prawie nicNie miałem prawie nic,A chciałem jej darować światRozmienić każdą myślNa cienie nocy, światła dniaŚciemniała listów biel,Kto inny zabrał ją gdzieś stądTo było dawno, wiem,I wiem już nawet gdzie tkwił błądDwadzieścia lat, a może mniejWirował w oczach słońca pyłDwadzieścia lat, a może mniej,Świat brałem taki jaki byłDwadzieścia lat, a może mniej,Uczyłem się dopiero żyćDwadzieścia lat, a może mniejNie miałem prawie nic
Traducción de 'Dwadzieścia lat a może mniej' de Jacek Lech del Polaco al Inglés Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська العربية 日本語 한국어
Kompozytor, aranżer, wokalista, pianista i organista Piotr Figiel zmarł w czwartek - poinformował w piątek PAP redaktor zespołu ds. komunikacji Stowarzyszenia Autorów ZAiKS Grzegorz Sowula. Figiel (ur. 1940) był autorem muzyki do utworów "Jesteś blisko", "Dwadzieścia lat, a może mniej", "Nim zgaśnie dzień", "Wędrowny cyrk", "Jaka jesteś, Mario", "Jest miejsce na ziemi", "Powrócisz tu" (ze słowami Janusza Kondratowicza), "Trochę miejsca", "Być narzeczoną twą" (ze słowami Wojciecha Młynarskiego), "Bright Days Will Come", "Znajdziesz mnie znowu", "The Memory" (ze słowami Wojciecha Manna). Jego kompozycje były nagradzane na prestiżowych festiwalach na całym świecie, w Meksyku (nagroda za aranżację piosenki "Bright Days Will Come" na Festiwalu im. Augustina Lary), w Japonii (I nagroda za utwór "Jest miejsce na ziemi" na Światowym Festiwalu Piosenki w Tokio) czy na rodzimych festiwalach w Opolu i Sopocie. Piotr Figiel był absolwentem PWSM w Krakowie w klasie fortepianu (1960 r.). Po studiach rozpoczął pracę kompozytorską, jako organista współpracował z zespołem muzycznym The Clivers, składającym się z muzyków z różnych krajów. Począwszy od lat 70. prowadził własne grupy muzyczne, tworząc głównie muzykę instrumentalną. W 1974 roku założył studyjną orkiestrę Piotr Figiel Ensemble. Współpracował z plejadą gwiazd polskiej estrady, z Anną Jantar, Anną German, Ewą Bem, Alicją Majewską, Urszulą Sipińską, Marylą Rodowicz, Danuta Rinn, Ireną Jarocką, Jerzym Połomskim, Andrzejem Zauchą, Zbigniewem Wodeckim, Krzysztofem Cugowskim, Wojciechem Młynarskim i takimi zespołami jak Trubadurzy, Czerwono-Czarni czy Bemibek. Figiel był też autorem muzyki filmowej, kompozycji do programów telewizyjnych, widowisk teatralnych oraz radiowych. Stworzył muzykę do filmów "Przepraszam, czy tu biją?" w reż. Marka Piwowskiego, "Con amore" w reż. Jana Batorego, "Piłkarski poker" w reż. Janusza Zaorskiego. Był wieloletnim członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, wyróżnionym odznaką (1978 r. ) i medalem ZAiKS-u (2009 r.), sekretarzem Sekcji Autorów Utworów Muzyki Rozrywkowej i Tanecznej, przewodniczącym komisji repartycyjnej Stowarzyszenia.
dwadzieŚcia lat,a moŻe mniej, wirowaŁ w oczach sŁoŃca pyŁ. dwadzieŚcia lat,a moŻe mniej, Świat braŁem taki jaki byŁ. dwadzieŚcia lat,a moŻe mniej, uczyŁem siĘ dopiero ŻyĆ. dwadzieŚcia lat,a moŻe mniej, nie miaŁem prawie nic. nie miaŁem prawie nic, a chciaŁem jej darowac Świat. rozumieĆ kaŻdĄ myŚl, na cienie nocy
Mieliśmy dwadzieścia lat | Marek Hłasko - Piękni dwudziestoletni Może to starość a może wyrabiam sobie gust literacki? Bardziej obawiam się tego drugiego. Mieć gust znaczy się, czytać tylko to co znajduje się w jego obrębie. Jest obręb – są granice. A tego nie chce. Na nieszczęście przygodę Markiem Hłasko zacząłem od jego autobiografii. Z zabraniem się za to czekałem bardzo długo, ów autor został polecony mi jakieś półtora roku temu i pomimo świetnej rekomendacji nie miałem wystarczającego przebicia by po niego sięgnąć. Wpis będzie poświęcony autobiografii „Piękni dwudziestoletni” z 1966 roku. Kiedy umiera człowiek wolny, kończy się życie pełne niebezpieczeństw, pełne walki, pełne radości. Ale kiedy umiera nędzarz, kończy się tylko wstyd. To mój ulubiony cytat tego dzieła. Mówiąc o guście literackim miałem na myśli to ,że sam staje się monotematyczny. Odwiedzający tego bloga z pewnością zwrócili uwagę na to, z jaką wzniosłością i zachwytem wypowiadam się o buntownikach. Może we mnie też tkwi ostatnia kropla buntu? Czy Hłasko był wolny? Z pewnością znał uczucie wolności doskonale. Tylko człowiek który który żyje w kraju z którego wyjazd definiuje się słowem ucieczka może mówić o smaku wolności. Moje pokolenie nie zna tego smaku. Bycie literatem w Polsce nigdy nie należało do łatwych, tym bardziej w okresie stalinizmu. Jednak nie wiele chyba się zmieniło na świecie od tamtego czasu, łatwiej jest być karierowiczem niż idealistą. Ja tego niestety nie umiem. Jego zapiski przypominają mi połączenie Sergiusza Piaseckiego i Stanisława Grzesiuka. Hłasko był bezkompromisowym pisarzem, z łatwością miażdży jednego z moich ulubionych pisarzy Ernesta Hemingwaya jak również opisywanego na tym blogu Kazimierza Brandysa. Znał całą elitę życia artystycznego powojennej Polski, wśród postaci które spotkał był nawet Roman Polański. Z łatwością obnaża ich pełne alkoholu, a jednocześnie smutne życie. Nie przebiera w słowach, swoje żale przekazuje krótko. Jego wielkim atutem jest wiecznie nie opuszczające go poczucie humoru. W żartobliwy, lecz dosadny sposób zawarł swoiste vademecum jak dostać się do szpitala psychiatrycznego w Monachium czy więzienia. Mimo barwnej osobowości Marek Hłasko jest postacią tragiczną; Emigrant, wieczny tułacz, zapomniany, żyjący na krawędzi ubóstwa pisarz z Polski Ludowej. Żyje i umiera niczym Norwid. Mam nadzieję, że jego twórczość zostanie kiedyś słusznie doceniona. Postać tragiczna, bo kto inny pisze autobiografię mając będąc ledwie po trzydziestce? Popularne posty z tego bloga Łomża to Podlasie czy Mazowsze? Łomża to Mazowsze. Łomża położona jest na Mazowszu, jest częścią Mazowsza, administracyjnie należy do województwa Podlaskiego. Jest częścią województwa, co nie znaczy, że leży na Podlasiu. Skąd więc te stereotypy i kto je powiela? Źródło leży w ludzkiej ignorancji. Czy nazwanie łomżynianina podlasianinem to obraza? Tak! Wiele osób może zarzucić mi drobiazgowość, jednakże Car Aleksander mawiał "Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica" co wzbudza wiele emocji wśród polaków, a wierzcie mi wśród wielu Rosjan uważa że, Polska nie powinna być niepodległym państwem, a jedną z republik Federacji Rosyjskiej. A czy to nie jest ten sam problem w mniejszej skali? Wróćmy jednak do historii: Łomża nigdy nie była częścią Podlasia. W swojej historii należała do rozmaitych tworów administracyjnych, jednakże historycznie, kulturowo oraz tożsamościowi była częścią Mazowsza. Tożsamość mieszkańców była i jest kształtowana przez zupełnie inne czynniki niż Białegostoku czy C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica Przeczytałem ten tekst uważnie, w miarę własnych możliwości intelektualnych śledząc i analizując słowo za słowem, ale i tak wiele nie zrozumiałem. Zadałem sobie więc następujące pytanie: „O czym napiszę ten referat?”. Drugim pytaniem, które sobie zadałem było: „Co jest powodem mojego niezrozumienia?” Może to niedobór witaminy B12, a może rozpraszający gwar warszawskich ulic? Nieświadomie zignorowałem kluczowy aspekt, a mianowicie: Kontekst. Tekst został przełożony ponad trzydzieści lat temu i nie wszystkie użyte porównania były dla mnie oczywiste. Bogatszy w tą wiedzę, a także doświadczenia mogłem przeczytać ten tekst raz jeszcze i przetłumaczyć to na „nasze”. Mam nadzieję, że prawidłowo zrozumiałem porządek logiczny tekstu i uda mi się w krótkich zdaniach wyłożyć to co w nim najważniejsze. Wniosek pierwszy: Istnieje podział na problemy i troski. Troski są to przeżycia jednostki i dotyczą sfery na którą ona bezpośrednio oddziałuje. Problemy natomiast przekraczają zasięg jedno BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1 Jest pewien rodzaj ludzi których darzę szczególną sympatią. To ci żyjący maksymą Alberta Einsteina: " Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić. I wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to coś robi." Lata temu trafiłem na stronę mombasa, której dzisiaj szukałem dobry kwadrans. Okazało się, że dość nieokrzesany facet jest w stanie zrobić coś fajnego. Zbudował bas własnego projektu i piec gitarowy ze starego telewizora, zasilacza komputerowego i radia. Oczywiście internet opluł jego dokonania... Mi się podobało. To właśnie na prymitywnych gitarach z pudełka po cygarach rodził się blues. Mój brat, śmigał jakiś czas na własnoręcznie zbudowanym jesionowym Explolerze, który sustainem miażdżył gitary za 1500zł. Tak więc wiedziałem, że się da. Czemu więc nie spróbować? Choć od sześciu lat nie utrzymałem się długo w żadnym zespole to będąc w Turcji, grając na ukulele brakowało mi basidła. Postanowiłem zbudować wiosło swoich marzeń. Początkowo miał
2 część była może ciekawsza pod kątem akcji, ale mnie nużyła. Bo akcja działa się w Anglii, bo przyjaciele usiłowali uratować króla Karola I, bo Mordaunt, który był zwyczajnie odrażający i nie miał charyzmy swej matki, bo Cromwell…
Rzekł sędzia ”Tyś winien, odcierpieć więc masz”Do Sing Sing skazuje, przybladła mi twarz Za kraty mnie posłał, dwadzieścia dał lat Nie ujrzę cię, luba, nie ujrzy mnie świat Dwadzieścia lat, długi to czasu jest kres Czy będziesz pamiętać, wśród tęsknot i łez?Przyrzeknij, że wytrwasz, że wierną być chcesz Dwadzieścia lat czekaj i kochaj, i wierz Rok gniję za kratą, tęsknota mnie źre O, luba, czy serce wyziębło już twe Czym to ja zawinił, kto winien - wiesz ty Lecz ja cię nie zdradzę, choć los męczy zły Wciąż milczysz, o luba, znać nie chcesz już mnie Jak wolno dni płyną, jak czas dłuży się Koledzy wy wierni, słuchajcie mych rad Nie wierzcie kobiecie, gdyż pełna jest zdrad Opęta wam serce, przykuje do stóp A potem zapomni i wtrąci cię w grób Do zbrodni największej doprowadzi was Dwadzieścia lat w Sing Sing, zbyt długi to czas Tekst od Bartłomieja. Legenda: inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu abc (?) - text poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu) abc ... def - text jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu) abc/def - text przed i po znaku / występuje zamiennie abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza (abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika
Read about Dwadzieścia lat a może mniej from Adam Chrola's Niezapomniane Przeboje Vol.2 and see the artwork, lyrics and similar artists.
25 mar 11 08:30 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Dziś, 25 marca, mija czwarta rocznica śmierci piosenkarza Jacka Lecha. Jacek Lech, a właściwie Leszek Zerhau, urodził się 15 kwietnia 1947 w Bielsku-Białej. Wokalista występował z zespołem Czerwono-Czarni. W roku 1970 ukazała się debiutancka płyta Jacka Lecha, zatytułowana "Bądź dziewczyną moich marzeń". Artysta wielokrotnie występował na polskich festiwalach muzycznych, w Opolu i Kołobrzegu. Do największych przebojów Jacka Lecha należą takie piosenki, jak "Dwadzieścia lat, a może mniej", "Bądź dziewczyną moich marzeń", "Gdzie szumiące topole" czy "Nie mówię żegnaj". Jacek Lech zmarł 25 marca 2007 roku po ciężkiej chorobie. Data utworzenia: 25 marca 2011 08:30 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
dwadziecia lat a moe mniej tekst Dwadzieścia Lat A Może Mniej - Jacek Lech "Nie miałem prawie nic, a chciałem jej darować świat I czarno białe dni rozłożyć na palecie barw Mówiłem, jeśli chcesz, zabiorę cię daleko stąd Ze sobą tylko weź gorące serce, dwoje rąk Dwadzieścia"
Data utworzenia: 2 lipca 2014, 17:23. Zmarł Janusz Kondratowicz – autor wielu niezpomnianych piosenek. Tworzył dla największych sław polskiej muzyki rozrywkowej, Anny Jantar, Ireny Santor, Krzysztofa Krawczyka i wielu innych Janusz Kondratowicz nie żyje Foto: Anna Abako / East News W wieku 73 lat odszedł Janusz Kondratowicz – autor piosenek. Pisał dla największych polskich artystów, jego piosenki stały się klasykami polskiej muzyki rozrywkowej. Jego teksty śpiewali Anna Jantar, Irena Santor, Irena Jarocka, Urszula Sipińska i Krzysztof Krawczyk. Stworzył takie przeboje jak „„Tyle słońca w całym mieście”, „10 w skali Beauforta”, „Dwadzieścia lat, a może mniej”, „Kwiaty we włosach”, „Płoną góry, płoną lasy”, „To był świat w zupełnie starym stylu”.” Kondratowicz urodził się 20 lipca 1940 r. w Warszawie, był absolwentem polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Od czasu studiów publikował różne formy literackie – od wierszy przez satyry do reportażu. Główny nurt swojej twórczości poświęcił pisaniu piosenek – zdobył liczne nagrody na festiwalach w Opolu i Sopocie. Od lat cierpiał na problemy kardiologiczne. Zobacz także Informację o jego śmierci podał Rafał Podraza – biograf Janusza Kondratowicza. /7 Anna Abako / East News Janusz Kondratowicz zmarł w wieku 74 lat. /7 PAP Kondratowicz napisał "Tyle słońca w całym mieście" /7 Teodor Klepczynski / Dla Krzysztofa Krawczyka stworzył tekst do piosenki "Rysunek na szkle" /7 Damian Burzykowski / Irena Jarocka śpiewała jego tekst do piosenki "Gdy lato już tuż tuż" /7 Kapif Irenie Santor Kondratowicz napisał niezapomniany przebój "Powrócisz tu" /7 PAP Janusz Kondratowicz napisał tekst do ostatniej piosenki Anny Jantar /7 Kapif Dla Ireny Santor stworzył również "Nie wiesz tego tylko ty" Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
HY9YS.